Slama ma wyjątkową umiejętność: nie przedstawia po prostu zwyczajnych miejsc i zwyczajnych ludzi przy ich zwyczajnych zajęciach. On wnika w tę całą zwyczajność, tak że widzowi będzie się wydawało, iż nie ma na świecie nic ciekawszego niż ta mała historia z czeskiej prowincji, którą właśnie ogląda na ekranie. Kamera Slamy, umiejscowiona gdzieś pomiędzy czajnikiem a tapczanem, wtapia się w otoczenie. Udaje niewidoczną, zaciera punkt widzenia, tak żeby narracja wyglądała na jak najbardziej neutralną. Choć przecież wcale taka nie jest, a reżyser przemyca konkretną ideologię. Czy zgadzamy się z dość konserwatywnym przekazem jego filmów, to już osobna sprawa. Natomiast na pewno to ideologiczne "szycie" jest w "Czterech słońcach" przeprowadzone bezbłędnie. I na szczęście konstrukcja filmu nie jest tak prosta, jak to się początkowo wydaje.
To opowieść zwyczajna-niezwyczajna. W centrum historii reżyser "Szczęścia" tym razem stawia młode małżeństwo – Janę i Fogiego – z dwojgiem dzieci: paroletnią dziewczynką i nastolatkiem wkraczającym właśnie w okres buntu. Widzimy ich przy codziennych wysiłkach: sadzeniu roślin na działce, mechanicznej prace w fabryce i w okienku na poczcie, sprzątaniu zalanej łazienki. W ich ciasnym mieszkaniu nie ma miejsca na wielkie plany i ambicje. Równolegle poznajemy Karela, przyjaciela głównego bohatera – to lokalny uzdrowiciel-oszołom, który z nieprzytomnym wzrokiem udziela dziwnych rad wszystkim w koło, niezależnie, czy jest o to proszony czy nie.
źródło" filmweb.pl
http://www.filmweb.pl/reviews/Przy+obieraniu+ziemniak%C3%B3w-13100
ZWIASTUN: